środa, 20 sierpnia 2008

Olimpiada

Szybciej, mocniej i tak dalej. Co zostało ze szczytnych idei Barona? Co ze szlachetną i bezinteresowną rywalizacją? Czy Baron Pierre de Coubertin zdawał sobie sprawę z tego, że przecież w tamtych starożytnych czasach igrzyska były również komercyjnymi? Zwycięzcy poszczególnych dyscyplin oprócz chwały otrzymywali całkiem pokaźne fortuny od swych sponsorów – jakbyśmy to ich dzisiaj nazwali. Tu dygresja: jakże żałosną jest wiadomość, że medaliści z Białorusi będą dostawali od rządu dożywotnio, bezpłatnie co pewien czas określoną ilość kiełbasy. Jak to się ma na przykład w Polsce do dodatku do przyszłej emerytury dla medalistów. Przypominam sobie, że w mistrzostwach w piłce nożnej zawodnicy któregoś z karaibskich państw mieli obiecane domki jednorodzinne dla każdego w przypadku zdobycia przez nich medalu.
Z drugiej strony pamiętamy, że odsunięto od igrzysk słynnego francuskiego narciarza (nazwiska nie wspomnę), bo wziął pieniądze za reklamę, a to jest już zawodowstwo. Była to chyba ostatnia próba ratowania statusu amatora w sporcie. Wyjściem z sytuacji był przykładowo taki wybieg, że menadżer wzywał do siebie danego sportowca i przy świadkach zakładał się z nim na jakąś dużą sumę, że ten nie przeskoczy krzesła. Sportowiec oczywiście przeskakiwał i wygraną inkasował – też paranoja.
Wytworzył się podział: W państwach „kapitalistycznych” sportowcami byli studenci, którzy otrzymywali za dobre „postępy w nauce” odpowiednie stypendium. W państwach „socjalistycznych” natomiast nie było żadnych wynagrodzeń za uczestnictwo w sporcie. Były tylko zwroty kosztów podróży i utrzymania oraz tak zwane diety. – pełna paranoja.
Na szczęście zlikwidowano wreszcie wymóg amatora w sporcie. Przynajmniej nikt już nie musi nikogo okłamywać. Została moim zdaniem bardzo słusznie utrzymana w mocy zasada braku jakichkolwiek reklam na olimpiadach.
Jeśli już zgodziliśmy się na fakt istnienia komercjalizacji w sporcie to co z dopingiem? Istnieje doping dozwolony i niedozwolony. Znajomy ciężarowiec mówił mi, że łyżka miodu przed wyjściem na podium przynosi cuda. To jest to doping, czy nie? A jeśli tak, to w myśl definicji o dopingu jest dozwolony, czy nie? Celowo przytaczam taki przykład. Co bowiem będzie z dopingiem, gdy okaże się że opracowano technikę genowego dopingu. Niewykrywalnego, a o takich próbach już słychać.
Ale co nas – kibiców to obchodzi? My chcemy wyników i medali. Oczywiście ma je zdobyć nasz reprezentant. Już przecież starożytni Rzymianie powiadali: chleba i igrzysk. Sport jest to narzędzie do sterowania masami. Jest to najlepsza propaganda. Za sportowcami stoją politycy i robią z nami co im się zamarzy.
Boli trochę, że ostatnio złamany został ostatni kanon starożytnych igrzysk. Kanon pokoju. Co nam politycy jeszcze wymyślą?

Brak komentarzy: