piątek, 19 września 2008

Ku pokrzepieniu serc

W przyszły weekend w naszej zaprzyjaźnionej rodzinie odbędzie się wesele. Z tej okazji jako wielce doświadczony postanowiłem przekazać im cząstkę mojej wiedzy jednak nie wprost, ale przytaczając wielce pouczającą historyjkę z odległych już czasów.
W słonecznym cieniu, na miękkim kamieniu stojąc siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc rzekła: Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nie było na ziemi Piastów, a góry Karpaty na guziki się zapinały, przyszedł do sędziwego mędrca młody chłopiec i zapytał:
- Mistrzu jesteś tak mądry jak wszyscy dentyści razem wzięci (fakt powszechnie znany, bo w każdej reklamie jest powiedziane: „Mój tata wie najlepiej, bo jest dentystą”). Powiedz mi proszę co ja mam zrobić żeby mieć dzieci? Niedługo moi rodzice wyprawią mi wesele z taką jedną Izą, a ja nie wiem co mam robić. Starzec podrapał się w głowę i popatrzał na młodzieńca ze zgrozą. Jak taki dziwoląg się uchował? Ale cóż posada wioskowego mędrca do czegoś zobowiązuje. Kmiecie nie na darmo karmią go całkiem nieźle.
Znał tą dzierlatkę. Niejednokrotnie wzdychał, gdy nikogo nie było w pobliżu „Święty Światowidzie widzisz i nie grzmisz? Tyle pięknych dziewuch chodzi po gumnie i kto je wszystkie będzie kochał i dlaczego to nie ja. A tu taki nie przymierzając kostropaty Mariusz będzie się żenił z tą piękną Izą. I co ona w nim widzi? A jeszcze w dodatku nie wie jak to się robi. Ja, gdy byłem młody to co innego. Dla mnie to… ale dajmy spokój, to było dawno, a i tak nikt mi nie uwierzy.
Westchnął więc nasz mędrzec i już chciał młodzieńcowi wszystko powiedzieć od kwiatków i pszczółek począwszy, ale spojrzał na podwórzec i doznał olśnienia. Rzekł więc do młodzieńca.
- Co ja stary będę ci gadał, jeszcze kolejność pomylę, bo dawno już tego owocu nie smakowałem, ale popatrz sobie na te dwa pieski. W domu zrobisz sobie z Izą to samo. Spojrzał Mariusz na dwa pieski, które akurat były w trakcie czynności zmierzających ku przedłużeniu gatunku i pięknie mędrcowi podziękował.
- Teraz to ja już wszystko wiem!
W jakiś czas później gdy mędrzec rozmyślał sobie pod wierzbą i z zapałem formował kulkę z substancji, którą wydobywał z lewego nozdrza swojego organu powonienia, przechodził opodal nasz Mariusz. Zagadnął go tedy.
- Jak tam młody z tą moją radą?
- Ach świetnie, odparł. Moja Iza właśnie jest przy nadziei. Pięknie dziękuję za radę. Tylko powiedz mi dlaczego teściowa tak bardzo wyklina na mnie gdy rozbieram moją Izę na podwórku?

Życzę Wam tedy moi drodzy wszystkiego najlepszego na Waszej nowej drodze życia. Niech się Wam darzy. Żyjcie w szczęściu i miłości długie lata. Do życzeń dołącza się całym sercem Grażka.